Właśnie usilnie pracuję nad ostatnimi przymiarkami do sesji szydełkowych ozdób na choinkę. W przerwie zajrzałam do amanoo bo widzę, że u niej też praca wrze ;o) Ponieważ wyraziła tam "rządzę zdjęć" odłożyłam wszystko i migusiem cyknęłam fotki ;o) A na fotkach wyniki moich pierwszych kroków po masosolnym świecie ;o) pierwsza gromadka jest trochę niewypałem, użyłam złej soli do ciasta przez co aniołki wyszły takie...parchate ;o) na drugiej fotce ciasto już z użyciem innej soli i efekt jest dużo lepszy. Już dawno kusiło mnie by spróbować - szczególnie gdy się napatrzyłam na cudne wytwory amanoo ale jakoś się nie składało. Aż wreszcie się złożyło i ...to moja nowa fascynacja ;o) super zabawa! Polecam! Obawiam się tylko czy moje aniołki będą piękniejsze po pomalowaniu czy wprost przeciwnie więc w sumie może to dobrze, że pokazuję naturalne...
Ps. Witam wszystkich nowych gości i stałych obserwatorów! Cieszę się, że jesteście ;o)
Ps. Buziak dla mojego nowego cichego obserwatora - Ani ;o)
Piękne aniołki... ja kiedyś też próbowałam z masą solną ale tak jak piszesz wyszły takie parchate...
OdpowiedzUsuńMożesz zdradzić jakiej soli użyłaś ?!
To nie chodzi o jakąś konkretną sól, po prostu użyłam bardzo drobnej soli, im drobniejsza tym lepsza. Poprzednio użyłam kamiennej, gruboziarnistej i efekt widać ;o)
OdpowiedzUsuńW pełni usatysfakcjonowana Aguś, dzięki, że dla mnie rzuciłaś wszystko:* Śliczne Ci wyszły! Ja już u siebie wspominałam, że moje pierwsze aniołki były tak koszmarne, że większość wyrzuciłam, a Twoje za pierwszym podejściem już takie udane! "Parchowatością" się nie martw, jak pomalujesz to trochę zniknie. I po malowaniu zawsze wyglądają jeszcze lepiej, ale Twoje już na tym etapie są super.
OdpowiedzUsuńNo mnie zmyliła ta weryfikacja obrazkowa. Napisałam komentarz i teraz włażę, a komentarza niet, bo jeszcze trzeba wpisać te literki. Mnie bloger przechytrzył...
OdpowiedzUsuńTo u mnie jest weryfikacja obrazkowa? Oj :o/
OdpowiedzUsuńWybaczcie wszyscy których trafiał szlag przy weryfikacji obrazkowej ;o) Byłam pewna, że jej nie ma - skoro ja wpisując komentarz nie musiałam to bystra uznałam, że Wy też nie ;o) Naprawiłam już swój błąd! ;o)
OdpowiedzUsuńKarolciu! Jeśli dostałam taki komplement od mistrza w tej dziedzinie (czyt. Ciebie ;o) to urosłam 10 cm! ;o) Dzięki Słońce Ty moje ! ;o))
HA! I ja byłam zaskoczona, że mam weryfikację. Tak sobie wykoncypowałam jak i Ty, że skoro mnie nie prosi, to innych też nie, ale na szczęście Kasia z filcaków i spółki uświadomiła mi, że to błędne myślenie :D
OdpowiedzUsuńUf! Pocieszyłaś mnie, że nie ja jedna sierota taka ;o))
OdpowiedzUsuńJeju, jakie cudne:) Prześliczne! Aguś, nie wiem, czy znasz bloga Ili "Moja przystań", tam u Ili jest bardzo dużo praktycznych porad o masie solnej:) jako takiej.. Ale zupełnie nie wiem jak potraficie takie takie cuda ulepić:)))
OdpowiedzUsuńSerdeczności cieplutkie!
Ooooo aniołki w wersji light też piękne:)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAnex wystarczy,że sama spróbujesz a się przekonasz, że to nic trudnego ;o)
OdpowiedzUsuńKasiu również pozdrawiam!;o)
O jakie cudne te aniołki....jakie słodziaki!
OdpowiedzUsuńA ja,,,ja nigdy nic nie zrobiłam z masy solnej...stwierdzam to ze smutkiem;
OdpowiedzUsuńdla mnie takie są bajeczne...
:) pierwsze tworki z masy solnej bywają jakie bywają ;) moje poszły do wyrzucenia :) potem jest coraz lepiej :) grunt to się bawić, czerpać z lepienia przyjemność :)
OdpowiedzUsuńa czy ładniejsze po malowaniu, czy przed? z tym też różnie bywa ;) trzeba sprawdzić i testować :)
fakt faktem zawsze podobają mi się bardziej aniołki innych :)(niż te moje)
rewelacja
OdpowiedzUsuńkusisz moja droga pomysłami
oj,kusisz
fajniutkie są.
OdpowiedzUsuńja zawsze podziwiam jak ktos umie w masie takie drobnice wylepic. cos pieknego :)
OdpowiedzUsuń